wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 8

Następnego dnia po męczącym i oczywiście zwycięskim wyścigu wstałam a raczej spadłam z łóżka. Mięśnie tak bardzo mnie bolały i byłam niewyspana. Doczołgałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznic. Następnie w samym ręczniku udałam się do mojego pokoju wybrać ciuchy. Stałam tyłem do okna a przodem do szafy i grzebałam w niej w poszukiwaniu czegoś w czym będę wyglądać w chociażby jednej dziesiątej jak człowiek. Poczułam czyjś wzrok na plecach i automatycznie się odwróciłam. W domu naprzeciwko stał jeden z bliźniaków i skanował każdy kawałek mojego ciała. Przypomniało mi się, że tak na dobrą sprawę jestem prawie goła. Szybko spuściłam żaluzje ale usłyszałam jeszcze cichy śmiech z uchylonego okna. W końcu ubrałam się w cokolwiek i zbiegłam do kuchni. Stała tam dziewczyna mojego brata i robiła ... naleśniki.
-Victorio Doncasto! - zdziwiłam się. - Przecież ty nie gotujesz.
-Dla ciebie się poświęcę. Zasłużyłaś sobie - zaśmiała się stawiając przede mną talerz z moim przysmakiem.
-Ale pyszne - mruknęłam z uznaniem.
-Dziękuję. A mam dwie sprawy. Po pierwsze wczoraj nie oddałam ci bransoletki - podeszła i zapięła mi ją na nadgarstku. - A po drugie. Masz ochotę na imprezę? Jako, że jesteś nowa wypadałoby coś zorganizować.
-I tak nikt nie przyjdzie. Oprócz braci Brooks, Jamesa i Daniela.
-Czyli nasi najważniejsi goście - rzuciła z uśmiechem. - Bez przesady. Chodzisz do szkoły trzy dni i ty taka cudowna dziewczyna nikogo nie poznałaś?
-Nie - raczej nie chciałam wspominać o Tristan'ie ale ona to zauważyła.
-Ukrywasz coś...
-Może... - zmierzyła mnie wzrokiem. - No dobrze, już dobrze. Przystawiał się do mnie jakiś laluś. Chłopcy mówili, że to cytując "największe ciacho" w szkole. Ale raczej się z tym nie zgadzam.
-Nazwisko.
-Crawford ale o co chodzi?
-Jego nazwisko. Wyszukam go w bazie danych.
Podałam jego dane, znaczy tyle co wiedziałam i chwilę potem na ekranie jej laptopa wyświetliło się zdjęcie Tristan'a McGłupka. Szczerze i z całego serca nim gardziłam. Irytował mnie.
-Niezły.
-Ale wolę braci Brooks - rzuciłam zaczepnie. - Idę do szkoły. A co do tej imprezy to na którą zapraszać ludzi? Luke i Jai pomogą mi kogoś poznać to może nie będzie tak źle.
-Na ... dziewiątą. Pochowam wszystkie sprzęty i tak dalej. Wcześniej możesz pójść na zakupy. Zostawię ci trochę kasy na blacie, bo pewnie zawiozę wszystko do Tylor'a. Jakby komuś zachciało się węszyć to nic nie znajdzie.
Zaśmiałam się i podnosząc plecak z podłogi wyszłam z domu. Wpadałam na pewien pomysł i od razu wcieliłam go w życie. Podeszłam do drzwi i delikatnie zapukałam. Otworzył mi wysoki, zielonooki szatyn w jeansach ... samych jeansach. Zdziwił się na mój widok ale chwilę potem uśmiechną.
-Cześć. Ty pewnie jesteś Beau. Zastałam Luke'a i Jai'a?
-Tak. Jeszcze śpią. A ty jesteś ...?
-Victoria. Ale znajomi mówią mi Vicky.
-Może wejdziesz i obudzisz tych młotków? Bo ja nie mam siły.
-Jasne. Chętnie pomogę.
Weszłam do pomieszczenia. Chłopak wskazał schody i podał namiary na pokój bliźniaków.
-Co ty robisz głupia blondynko. Wchodzisz na teren Janoskians - usłyszałam krzyk Tori w podsłuchu.
-Przecież oto chodzi - szepnęłam do bransoletki.
Kiedy byłam u szczytu schodów skręciłam w lewo i zobaczyłam przed sobą białe, uchylone drzwi. Plecak położyłam przy nich i weszłam do pomieszczenia. Ściany pomalowane były na czerwono i panował tam totalny bałagan. Nigdy aż takiego nie widziałam. Nawet u mnie w warsztacie. Tuż za drzwiami znajdowało się piętrowe łóżko. Podeszłam do niego i zajrzałam na dół. Uśmiechnęłam się na widok Jai'a i nie miałam serca go budzić zważając na to jak słodko śpi. Ale nie miałam wyboru, bo nie chciałam się spóźnić do szkoły.
-Jai - lekko potrząsnęłam jego ramieniem. - Jai, wstawaj śpiochu.
Chłopak mrukną pod nosem coś na kształt "Spieprzaj Beau" i odwrócił się na drugi bok. Zrezygnowałam z budzenia go i podniosłam się stając przed plecami Luke'a. Zdjęłam buty i weszłam na jego łóżko. Mimo, iż zakołysało się pod moim ciężarem, chłopak nie poruszył się. Położyłam się koło bruneta i spojrzałam na jego twarz. Miał smukły nos naznaczony pieprzykiem między oczami. Jego zarysowana szczęka i oczy zacisnęły się, z ust wydobył się szept a następnie jęk rozpaczy. Wiedziałam, że śni mu się koszmar i postanowiłam nie męczyć go dłużej. Położyłam rękę na jego prawym policzku i szepnęłam.
-Luke. Luke obudź się.
Poruszył się niespokojnie i przekręcił na plecy . Siadłam na jego biodrach i pochyliłam się kładąc ręce po bokach jego głowy. Nasze nosy niemal się stykały.
-Luke - mruknęłam.
Czując dmuchnięcie na ustach otworzył w oczy a ja wpatrywałam się w piękne, brązowe tęczówki. Chłopak nie zdając sobie sprawy z tego kto na nim siedzi zrzucił mnie i prawie rąbnęłam tyłkiem o podłogę. Prawie. W ostatnim momencie złapał mnie za ramiona a ja zawisłam kilka centymetrów nad dywanem.
-Oszalałaś? - szepnął nie zrywając kontaktu wzrokowego.
-Możliwe. Ale błagam postaw mnie albo przynajmniej rozluźnij ręce, bo może nie zdajesz sobie z tego sprawy ale to bardzo boli.
-Przepraszam - zaczął się wychylać żeby mnie postawić ale kiedy dotknęłam nogami podłoża przerzucił mnie tak, że sekundę potem znów leżałam koło niego.
-To było straszne - wysapałam zamykając oczy i próbując uspokoić oddech. Nawet nie zauważyłam, że wtuliłam się w niego.
-Jeżeli chcesz mnie budzić to wiedz, że to trudna sztuka. Nie każdy to potrafi.
-To niby jak zazwyczaj wstajesz?
-Beau wylewa na nas kubeł zimnej wody.
-Będę pamiętać. Co ci się śniło?
-Nie wiem. Nie pamiętam. Ale to nie było nic dobrego.
-Zdaję sobie sprawę. Rzucałeś się i zaciskałeś oczy. Coś szeptałeś i jęczałeś, więc postanowiłam cię obudzić.
Uśmiechnął się przyjaźnie i przysunął się bliżej.
-Musimy wstawać do szkoły - oznajmiłam.
-Wcale nie - zaśmiał się. - Ja tu zostaję i proponowałbym to też tobie.
-Wcale tak. Ale kiedyś przyjmę twoją propozycję - złapałam go za podbródek chcąc utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Dopiero teraz zauważyłam, że ma siniaka pod okiem. - Co ci się stało?
Przypuszczałam, że po tym jak z Tori odjechałyśmy rozwinęła się jakaś bójka.
-Nic. Uderzyłem się o klamkę wychodząc spod prysznica - wyrwał się. - Jai jeszcze śpi?
Kiwnęłam głową i zeszłam po drabince z łóżka. Luke nie kłopotał się tym i po prostu zeskoczył na podłogę. Miał na sobie czarną koszulkę z krótkim rękawem i szare bokserki.
-Znów zmienił ci się kolor oczu. Dziś już drugi raz - odparł podchodząc do szafy.
-Tak? A niby na jakie?
-Jak na mnie leżałaś były zielone, kiedy cię złapałem zwyczajnie niebieskie a teraz są szare. Jak ty to robisz?
-Nie wiem. A teraz pozwolisz, że pójdę po wodę dla Jai'a.
-Nie. Czekaj. Ja pójdę - zapiął spodnie a w drzwiach zmienił koszulkę.
No nie - pomyślałam. - Nie widziałam jego brzucha.
Minęła chwila a Luke dalej nie wracał. Zdecydowałam, że sprawdzę co się dzieje. Bezszelestnie zaczęłam schodzić po schodach. Gdy byłam już na samym dole zatrzymałam się słysząc szepty dochodzące z kuchni.
-Co jej powiedziałeś?
-Że walnąłem się o klamkę.
-Kupiła?
-Tak. Ale się zmartwiła.
-Ona nic nie może wiedzieć. Nie znamy jej i nie chcę jej fundować niebezpiecznego życia.
-Za późno - szepnęłam pod nosem.
-Ale kto powiedział, że fundujemy jej niebezpieczne życie? Jest tylko naszą dobrą kumpelą ze szkoły.
-Luke. Chcesz zrobić ze mnie idiotę? Czy z siebie? Może dla Jai'a jest tylko koleżanką ale widać, że zależy ci na niej.
-Nie prawda. Znam ją raptem kilka dni. Lubię ją ale nic więcej. Przestań pieprzyć od rzeczy. Idę obudzić Jai'a.
-Dobrze. Rób co uważasz. Ale nie wpakuj jej w kłopoty.
Wbiegłam po schodach oczywiście tak cicho, że słyszałam tylko swój przyspieszony oddech. Położyłam się na łóżku Luke'a i wystawiłam głowę przyglądając się wchodzącemu chłopakowi. Na początku był zdziwiony i szukał mnie wzrokiem. Odstawił wiaderko i położył się zaglądając pod łóżko. Wstał i zetknął się ze mną nosem.
-No cześć. Co cię tak długo nie było? Znów przywaliłeś w klamkę?
-Nie. Szukałem wiaderka - złapał mnie w pasie i zdjął z posłania. - Zechcesz czynić honory?
-Z miłą chęcią - odsunęłam się od łóżka i zamachnęłam wylewając zimną ciecz na śpiącego przyjaciela.
Krzykną jak oparzony i wyskoczył uderzając o podłogę tyłkiem. Pisnął w bólu i zaczął się trząść z zimna. Nie dziwię mu się. Też byłoby mi zimno gdybym była w samych bokserkach i nagle ktoś mnie oblał wodą. Zgromił nas wzrokiem rzucając pod naszym adresem wiązankę przekleństw po czym wstał zabrał kilka ciuchów i wyszedł jak mniemam do łazienki. Przybiłam z bliźniakiem piątkę po czym zeszliśmy do kuchni. Luke nalał mi soku a sam przygotował śniadanie dla siebie i brata. Beau siedział w salonie oglądając telewizję. Po chwili Jai wszedł do pomieszczenia poklną sobie na nas następnie siadł zajadając się płatkami.
Tak. Czuję, że to będzie dobry dzień.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! Jezusie kochany, matko boska częstochowska! Blog przekroczył 1000 wyświetleń!
A teraz do rzeczy. Z tego rozdziału jestem bardzo zadowolona, z hm... wiadomego powodu. Razem z Tyną wymyśliłyśmy parringi.
Jai+Vicky=Jaicky (czyt. Dżejki)
Luke+Vicky=Lucky (czyt. Laki, ja szczęście ^^)
No to w tym rozdziale był Lucky moment :3 Jak wam się podobał? Czekam na wasze opinie. Zajrzyjcie do zakładki bohaterów, bo zmieniła się postać głównej bohaterki. Była Chloe Grace Moretz a teraz jest Olivia Holt. Jak dla mnie ona bardziej pasuje do Vicky. A wy jak sądzicie?
A i sprawa najważniejsza! Tworzę soundtrack do bloga i chciałabym abyście uczestniczyli w doborze piosenek. Propozycję podawajcie w komentarzach :D
A teraz to co wszyscy lubimy najbardziej : SZANTARZ ^^
Następny rozdział = 9 kom / czekacie do niedzieli
Buziaki :* i do następnego skrobnięcia ;)

12 komentarzy:

  1. Hahahhaha xD
    Jai *.*
    Nasze parki xD
    Emm rozdział jak zwykle udehdgirdy
    Kocham *.*
    ~~ Tyna Brooks ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ggjffgshrdjdh czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham tego bloga xx a co do piosenek to nie mam pomyslu:(

    OdpowiedzUsuń
  4. O boziu, jaki słodki rozdział :3 Uwielbiam Cię za to opowiadanie normalnie. Czekam,czekam,czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  6. chce już następny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Vicki, kotek, z kompa się lepiej czyta niż na chemii z telefonu, serio :)

    Jak tam u babci, co? Chyba nadal u niej siedzisz :)

    Rozdział wspaniały, choć cała Twoja twórczość jest wspaniała <3 <3 <3

    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Lucky moment <3 cfgjvfd bosh świetnie piszesz. Jestem ciekawa co w następnym napiszesz ;p życzę ci kochana weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. DSFHIUYJCFNHUSYFG...Boski rozdział <3 Biedny Jai :(
    @_MrsSwagger69
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku cudowny ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. omg szybko dodawaj kolejny!

    OdpowiedzUsuń