czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 6

Do szkoły dotarliśmy już bez żadnych akcji ze strony bliźniaków. Chłopcy spytali mnie czy siądę z nimi na lunchu. Zgodziłam się. Pierwsze cztery lekcje minęły nie wiadomo kiedy może dlatego, że dwie miałam z Brooks'ami, jedną tylko z Lukiem i jedną z Jai'em. Stałam koło szafki i wymieniałam podręczniki kiedy nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i zakrył oczy. Instynkt kazał mi zdzielić przeciwnika z łokcia w splot słoneczny ale wtem odezwał się zdrowy rozsądek i przypomniał, że jestem w szkole i mam nie zwracać na siebie uwagi.
-Kto to?
-Ja.
-Jaki ja?
-Ja Jai - zaśmiał się i odwrócił tak, że byliśmy naprzeciwko siebie. - Gotowa na pierwszy lunch z braćmi Brooks?
-Nie boję się. Raczej ...
-Powinnaś - wziął mój spakowany plecak i  zarzucił sobie na plecy. - Luke nie chciał po ciebie przyjść. Pewnie boi się, że to głupie jak będzie oprowadzał dziewczynę swojego młodszego brata.
-Jak ostatnio sprawdzałam status na Facebooku to byłam singielką.
-To się zmieniło odkąd poznałaś mnie i się we zakochałaś - puścił mi oko.
-Jesteś zabawny.
-Och, dziękuję to moja specjalność.
Doszliśmy do stolika przy którym siedział, tyłem do nas Luke Miał słuchawki w uszach. Przyłożyłam palec do ust nakazując Jai'owi być cicho. Kiwną. Zaczęłam się skradać.
-Jai. Odpuść sobie. Nie boję się. Miałeś iść po blondi.
Przerzuciłam głowię przez jego bark i wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
-Hej Lukey - cmoknęłam go w policzek.
-No nie! Wczoraj go przytuliłaś, dzisiaj pocałowałaś w policzek. Jutro będziecie namiętnie wymieniać ślinę. Boję się pomyśleć co będzie w przyszłym tygodniu.
-Spokojnie. Wujkiem jeszcze - puścił mi oko - nie zostaniesz. Chyba, że Beau nie powiedział nam o czymś.
-Beau? Kim jest Beau? - spytałam zaciekawiona.
-To nasz starszy brat - odparł mój "chłopak" - Skończył szkołę dwa lata temu.
-Fajny jest?
-Nie tak fajny jak my ale można z nim pogadać i w ogóle.
Siedzieliśmy jeszcze z pięć minut żartując sobie aż nagle podszedł James i Daniel. Cała czwórka przywitała się ze sobą.
-A to jest Vicky. Nasza nowa sąsiadka - przedstawił mnie Jai.
-Jestem Daniel ale mów mi Skip - przeuroczy i słodki chłopak przybił mi piątkę, ale pozory mylą.
Gdyby nie był taki niski to flirtowałabym z nim. Jest taki śliczny, słodki i uroczy.
-A ja mam na imię James ale zwracaj się do mnie proszę księcia.
-Oczywiście proszę księcia - zaśmiałam się i wyciągnęłam rękę.
Chłopak złapał moją dłoń i z "gracją" zaczął nią potrząsać.
-A skąd jesteś? - dopytywał Skip.
-Z ... - cholera, tego Victoria mi nie powiedziała.
- LA - usłyszałam jej głos w uchu.
- Los Angeles.
-Jesteś pewna, młode dziewczę? Bo wahasz swe zdanie - odparł z brytyjskim akcentem James.
-Raczej tak. Wiem gdzie się urodziłam.
Zaczęliśmy jeść. Każdy z chłopaków miał burito a ja zwykłą kanapkę.
-O nie. Nowa ma kłopoty - westchnął w jedzenie Daniel.
-A co się stało? - szepnęłam.
-Tylko się nie odwracaj - odparł Jai. - Przygląda ci się Tristan McPeterson "największe ciacho" w szkole. Oczywiście tuż po nas.
-To oczywiste. Ale wiecie czego on ode mnie chce?
-Zaliczył każdą pannę w tej szkole. Z drobnymi wyjątkami. Teraz pewnie ma chęć na ciebie. A no wiesz ... brzydka nie jesteś - wymruczał  bez przejęcia Luke.
-Miło to słyszeć od takiego przystojniaka - przysunęłam się bliżej niego i położyłam głowę na ramieniu.
-Nie radziłbym - odwrócił głowę udając, że kogoś szuka. - Teraz to będziesz miała kłopoty kochana.
Do stolika podszedł jakiś chłopak. Nie był jakoś specjalnie przystojny, w każdym bądź razie Brooks'owie, James i Skip byli od niego o wiele ładniejsi i bardziej w moim typie. Jego szare oczy były ... cóż dziwne a tlenione blond włosy były źle ufarbowane.
-Hej mała - rzucił.
-Nie jestem mała. Mam imię.
-To może mi je podasz?
-A co? Książkę piszesz? - dopiero podszedł a już mnie irytował.
-Kochanie, coś ty taka spięta. Zobacz z kim ty się zadajesz? - skarcił moich kolegów wzrokiem.
-To chyba moja sprawa. Ale ja na twoim miejscu zmieniłabym fryzjera albo chociaż farbę - parsknęłam.
-No właśnie wiem. Jutro się to poprawi. Zmieniłem już ale na razie niestety nie mam co z tym zrobić.
-Nałóż czapkę - szepnął Luke ale oprócz mnie nikt tego nie usłyszał.
-A może byś się ze mną umówiła? Wiesz taka ładna dziewczyna jak ty ...
-Taka ładna dziewczyna jak ja co?
-Mogłaby umówić się z tak popularnym chłopakiem jak ja.
-Nie zależy mi na popularności.
-No właśnie widać. Zadajesz się z takimi ...
-Takimi? - warkną w końcu Luke. - No kim?
Przypomniałam sobie listę faktów o chłopakach i jeden z punktów.
#37.Luke'a bardzo łatwo zdenerwować.
Jego oczy robiły się ciemne. Nie mogłam dopuścić do tego żeby "przez przypadek" w nerwach wyciągnął broń i strzelił Tristanowi w głowę. Chociaż ten bufon tak mnie wkurzał, że sama miałam ochotę to zrobić. Ale opanowałam się i położyłam rękę na ramieniu Luke'a żeby nieco się uspokoił.
-To nie ma sensu - szepnęłam. - Sama go spławie.
Chłopak wzdrygnął się gdy poczuł mój oddech przy uchu.
-A tak w ogóle jestem Tristan - wyciągnął do mnie rękę.
-Wiem panie popularny - spojrzałam na nią zdegustowana.
-Och czyli jednak te głupki cię o czymś poinformowały.
Luke zerwał się i już miał mu wymierzyć uderzenie w policzek lecz w ostatnim momencie złapałam go za nadgarstek.
-Daj spokój - warknęłam przez zęby.
-Masz szczęście, że cię lubię - zdjął moją rękę ze swojej i siadł koło brata.
-Przestań obrażać moich znajomych, bo takim sposobem nie zaskarbisz sobie mojej sympatii. Na razie jesteś na przegranej pozycji.
-Zadzwoń do mnie mała.
-Nie jestem mała! Nie nazywaj mnie tak chyba, że chcesz dostań po mordzie a na to się zanosi - krzyknęłam i od razu zacisnęłam zęby i ręce w pięści.
Lekko skonsternowany ale z bananem na twarzy Tristan odwrócił się i odszedł do swojego stolika przy którym siedziała jakaś tleniona blondyna, dwie brunetki i dwóch chłopaków ze szkolnej drużyny footbollowej.
-Jesteś taka śliczna kiedy się denerwujesz - zaśmiał się młodszy Brooks.
-Nie. Teraz. Jai - warknęłam przez zaciśnięte zęby.
-Przepraszam - szepnął a ja wzięłam głęboki wdech.
-Nie Jai. To ja przepraszam. Nie powinnam warczeć na ciebie - siadłam na moje miejsce.
-No ale miałaś minę. Kobieto. Co to było?
-Wkurzył mnie. Nikt nie obraża moich znajomych bez wyraźnego powodu. Po za tym nie lubię nachalnych chłopaków - spojrzałam na młodszego Brooksa.- No znaczy oprócz ciebie. Przecież jesteśmy w sobie tak szaleńczo zakochani.
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
-I znów - powiedział Luke.
-Co znów? - zdziwiłam się.
-Znów zmienił ci się kolor oczu.
-Chyba mi się za bardzo przyglądasz, bo popadasz w paranoję - uderzyłam go w ramię.
-Nie, no na serio. Najpierw miałaś błękitne a teraz jak darłaś się na Tristana to był prawie granatowe.
-Możliwe, że mam super moc - puściłam mu oko.
Dalej lunch przebiegł już spokojnie. Po lekcjach miałam zajęcia dodatkowe, po których Luke odprowadził mnie do domu. Pożegnaliśmy się a tam przeżyłam szok.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Eeeemmm .... dzięki za obie nominacje :D Ale mam pytanie. Czy jeżeli dostałam dwie to muszę nominować jeszcze 11 blogów? Takie pytania ;)
A teraz do rozdziału. Nie wiem jak wam ale mi się on bardzo podoba. Co wy myślicie? I jak sądzicie? Co się stało w domu? Czekam na opinie.
Kolejny szantaż, bo widzę jak dobrze wam idzie ;)
Kolejny rozdział = 7 kom / czekacie do niedzieli ;*

8 komentarzy:

  1. Suuuper...już nie mogę się doczekać aby przeczytać kolejny ;D
    @_MrsSwagger69
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku jejku chce kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. jednym słowem mega :D
    nie mogę doczekać się wyścigu ;)
    czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Jestem ciekawa co to będzie :D i z niecierpliwością czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  5. 7 komentarz mój, czuję się taka fajna.
    Dzisiaj znalazłam twoje opowiadanie i przyznam, że bardzo mi się spodobało i będę tu częstym gościem. Tylko nie każ nam tak długo czekać na rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę wyjątkowa.
    Jestem 8 xD
    Kocham to *.*
    Jai *.*
    Aww.... kocham i to opowiadnie.
    Jak wejdziesz na gg to się dowiesz pewnej informacji ...xD
    ~~ Tyna Brooks ;*

    OdpowiedzUsuń