niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 11

 Za drzwiami zobaczyłam ... Tori. Zdziwiłam się ale wpuściłam ją do środka.
-Myślałam, że przyjdziesz koło północy.
-A co już się z kimś całowałaś?
W moim gardle urosła wielka kulka, której nie potrafiłam przełknąć. Moje oczy musiały wyglądać jak alufelgi od Jeepa.
-No co? Żartowałam - zaśmiała się a ja odetchnęłam.
Zaczęła przyglądać się całemu domowi.
-Ostatnia kontrola. Piwnica jest wasza. Zabrałam pilota i nie będzie jak otworzyć naszego magazynu. Ale w razie czego schowałam trochę rzeczy u ciebie pod łóżkiem. W pudełku po butach. Dobrze. Dostajesz dziesięć na dziesięć. I piętnaście na dziesięć za wygląd - uśmiechnęła się.
I znów ktoś zapukał do drzwi.
-To pewnie chłopcy.
-Wyjdę przez taras. Buziaki - rzuciła i przebiegła przez salon do drzwi prowadzących na dwór.
Sama podeszłam do wejścia i otworzyłam braciom Brooks. Oznajmili, że James zajmie się muzyką i powinien być w ciągu pół godziny z laptopem a Skip ma przywieźć głośniki. Przygotowaliśmy przekąski i napoje. Alkohol schowaliśmy w zamrażalniku.
-Ślicznie wyglądasz - szepnął Luke mijając mnie z miską chipsów, kiedy stałam na stole ściągając zasłony.
Poczułam, że się rumienie. Zaczęłam schodzić ale pośliznęłam się na szklanej części stołu. Już czułam zbliżający się ból. Zacisnęłam oczy. Mijały kolejne sekundy ale nic nie nadchodziło. Przecież to niemożliwe żeby umarła od takiego upadku. Otworzyłam oczy. Nade mną była najpiękniejsze kasztanowe tęczówki na świecie, które skanowały każdą część mojej twarzy. Zaczęły od oczu i nosa. Zatrzymały się na ustach.
-Jednak powinienem cię chronić. Nawet przed tobą samą.
-Dziękuję - nie odrywałam od niego wzroku.
-Teraz są szaro-zielone. Czyli jesteś skupiona i się wstydzisz.
Nic nie odpowiedziałam. Miał rację.
-Och, jakie słodziaki - zaśmiał się Beau. - Czekajcie, zrobię zdjęcie.
Jednak do tego nie doszło, bo Luke odstawił mnie na ziemie. Zebrałam firanki i złożyłam je na łóżku Tori. Kiedy byłam pewna, że wszystkie rzeczy się tam znajdują zamknęłam drzwi na klucz. Na dole wszystko było już gotowe a James i Daniel rozstawiali sprzęt. Przywitałam się z nimi i wyjrzałam na taras. Bliźniacy szarpali się z trampoliną a Beau leżał i ... no cóż można określić, że pachniał. Czytałam, że jest leniwy ale nie wiedziałam, że aż tak.
-Skąd ją macie? - spytałam na głos wskazując na batut.
-Przynieśliśmy od nas - mrukną najstarszy z braci.
-Co jeszcze? Może od razu przyniesiecie kolorowe piłeczki?
-Wiedziałem, że o czymś zapomnieliśmy - zielonooki zerwał się wyciągając telefon i wbiegł do domu.
-On tak na serio? - zdziwiłam się.
-Nie wiem. Ale ja tu wewnętrznie krwawię. W instrukcji wyglądało to łatwiej - rzucił Jai.
Podeszłam i pomogłam ciamajdom rozłożyć jedną z atrakcji wieczoru. Kiedy skończyliśmy przyszła Demi z kilkoma dziewczynami. Po pół godzinie miałam już prawie pełny dom. Przyszło więcej niż pięćdziesiąt osób. Beau staną na stoliku z którego wcześniej spadłam w ramiona Luke'a. Wziął od Jamesa mikrofon i zaczął gadać.
-Siemka. Mnie znacie, a jak nie to jestem Beau. Jednak nie po to marnuję ślinę. Wiecie może u kogo jesteście? No właśnie. Właścicielką tego domu i panią imprezy jest Vicky - wyciągnął do mnie rękę w zapraszającym geście.
Przyjęłam ją i z asekuracją Luke'a stanęłam koło najstarszego z braci. Czułam jak moje policzki płoną. Żywym ogniem. Uśmiechnęłam się delikatnie spoglądając na tłum.
-Jest nowa w naszej szkole. Pokażmy jej na co stać Melbourne. I przywitajmy jak należy.
Wszyscy zaczęli klaskać i krzyczeć. Yammouni włączył muzykę a chłopcy zabrali mnie do prowizorycznego baru. Luke nalał wódkę do siedmiu kieliszków i soku do takiej samej ilości szklanek. Po chwili staliśmy w małym kółku składającym się ze mnie, bliźniaków, Beau, Daniela, Jamesa i Demi. Każdy miał w rękach kieliszek i szklankę.
-Piłaś kiedyś szoty - zagadnął Skip.
Pokręciłam głową.
-W ogóle nie piłam alkoholu - wyznałam.
Wszyscy spojrzeli na mnie jakbym powiedziała, że widzę duchy.
-Na prawdę? Nic? Nigdy? - zdziwiła się Demi.
Znów zaprzeczyłam.
-To gdzieś ty się uchowała? - zaśmiała się.
-Dobra. A więc nowicjuszka. Po prostu przechyl kieliszek jak najszybciej, połknij wódkę i szybko popij sokiem - poinstruował mnie Jai.
Każdy nachylił się nad przezroczystą cieczą, a następnie szybko wlali ją w usta i od razu zapili to sokiem. Poszłam w ich ślady. Gorzki płyn przepłyną po gardle delikatnie po nim drapiąc. Jednak pozostawił nieprzyjemny posmak, który zbiłam pijąc sok.
-No nieźle jak na pierwszy raz - przyznał Beau. - To co druga kolejka?
-Chyba nie chcesz się upić na początku imprezy? - dociekała dziewczyna o turkusowych włosach.
Chłopak zrezygnował z kolejnej dawki procentów i ruszył na parkiet.
-Serio? Spisywali cię, biłaś się, byłaś zamieszana w narkotyki a nie piłaś zwykłej wódki? - dopytywał Luke.
-Tak się składa, że nie.
-Niby taka bad girl a ... - zaczął ale mu przerwałam.
-A co? Coś jeszcze chcesz wiedzieć? Nie palę fajek ani żadnego zioła. Żadnych dragów, morfiny czy ecstasy. Jestem czysta.
-To dobrze - puścił mi perskie oczko i ruszył w kierunku swojego starszego brata, który ocierał się o jakąś rudą laskę.
Impreza się rozkręciła. Piłam, tańczyłam, skakałam, śmiałam się, śpiewałam i tak w kółko. Mimo, iż sama byłam nieźle wstawiona nikogo nie kontrolowałam co do ilości alkoholu jaką wypił. Ale zauważyłam, że Luke się wstrzymuje. Wszystkim zrobiło się gorąco, więc przenieśliśmy się na zewnątrz. Ku mojemu zdziwieniu stał tam ogromny basen wypełniony plastikowymi piłeczkami. Ludzie bez namysłu rzucili się w tamtą stronę, jednak część zdecydowała się na trampolinę. Muzyka dalej dudniła i mogłam się założyć, że przynajmniej pół osiedla nie śpi. Czułam jak alkohol krąży w moich żyłach i ogarnął mnie przypływ odwagi. Odnalazłam wzrokiem w tłumie, turkusowe włosy i ruszyłam w ich stronę. Demi siedziała na kanapie i gadała z kimś popijając alkohol z czerwonego kubka.
-Możemy zamienić dwa słowa?
-Jasne.
Przeprosiła swojego rozmówce i ruszyła za mną do ogrodu. Przeszłyśmy w ustronniejsze miejsce. Jak dla mnie była pijana ale nie miała problemu z chodzeniem. Ani razu się nie wywaliła. Musiała się przyzwyczaić.
-O co chodzi?
-Co ci mówił Luke na mój temat?
-Myślisz, że ci powiem?
-Tak. Tak myślę. Myślę, że powiesz mi wszystko. Co do słowa. W szczególności dlaczego jesteś nimi tak blisko.
-Bo to jest tak, że ja kiedyś byłam z Beau. W tym czasie zaprzyjaźniłam się z bliźniakami. Mówimy sobie niemal wszystko. Są dla mnie jak rodzeństwo i wiem, że nie ma sensu niczego ukrywać. Oni mają tę samą świadomość. Zauważyłam, że ostatnio coraz więcej czasu Luke poświęca gitarze, graniu i w ogóle jest trochę nieobecny. Pogadałam z nim sobie. Chodziło o to, że kogoś poznał. Stwierdził, że lubi tę dziewczynę. Co jakiś czas rzucał jakieś teksty o oczach i uśmiechu. Tak gdzieś dwie godziny przed naszym poznaniem napisał mi sms - wyciągnęła telefon.



Sprawdziłam nazwę kontaktu. Faktycznie Lukey Brooks. Przeczytałam wiadomości jeszcze ze dwa razy za nim do mnie dotarło.
-Każdy kto jest ważny dla niego, jest ważne dla mnie. Więc musiałam "ją" poznać. I potem ty okazałaś się tą dziewczyną. Zauważyłam, że w rozmowie jesteś mało otwarta. Albo coś ukrywasz albo w przeszłości stało się coś o czym nie chcesz wspominać. - Albo oba na raz, pomyślałam - Znam się na tym. Nie musisz mi mówić jeżeli nie chcesz.
-Czekaj. Czyli on o mnie gadał? - spytałam a ona kiwnęła głową. - I o to ci chodziło jak mówiłaś, że jestem " ta znana Vicky?" - kolejne kiwnięcie.
-Widać, że ty też coś do niego czujesz. Teraz tylko poczekaj. Ale jeżeli jakimś dziwnym ... cudem się mylę i on jest ci obojętny to daj mu o tym wyraźny sygnał. Jest wyjątkowy. I sądzę, że zależy mu na tobie. Lubię cię. I to bardzo. Jak z tobą gadam czuję, że znalazłam bratnią duszę. Jak nad tym popracujemy to może kiedyś będziemy przyjaciółkami. Ale jeżeli zranisz go w jakikolwiek sposób to żebyś była ideałem mojej przyjaciółki to nie będzie miało znaczenia.
Sama czułam do niej to samo ale już wiedziałam, że nie ma szans. Miałam zamiar skrzywdzić Luke'a. I to bardzo. Jednak nie dałam tego po sobie poznać. Kiwnęłam głową i podziękowałam jej. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę była najtrzeźwiejszą osobą na tej imprezie i była w pełni świadoma tego co mówi. Jej słowa zaczęły odbijać się echem w mojej głowie.
Zależy mu na tobie.
Weszłam do domu i przepchnęłam się przez tłum. Cudem weszłam po schodach na piętro i doczołgałam do łazienki.
Zależy mu na tobie.
Otworzyłam drzwi i zauważyłam całującą się parkę. Od razu zawróciłam i weszłam do swojego pokoju. Tam był spokój. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku.
Dalej słyszałam słowa Demi w swojej głowie.
I sądzę, że zależy mu na tobie.
Ktoś wszedł do pokoju.
-Hej, szukałem cię - to był Luke.
Zależy mu na tobie.
-I znalazłeś. W moim pokoju - usłyszałam swój własny głos i się tym przeraziłam.
-Oj, tobie to już chyba starczy - zaśmiał się i położył koło mnie.
-Nie mam zamiaru pić więcej. Obiecuję - przyłożyłam rękę do serca.
-Wierze. A jakbyś próbowała to bym ci nie pozwolił.
Zapadła cisza, którą po chwili przerwałam.
-Dlaczego tak się o mnie martwisz?
-Bo cię lubię.
-Lubię mnóstwo ludzi ale nie troszczę się o nich tak jak ty o mnie.
-Bo jesteś dziewczyną.
-I to daje mi przywilej?
-Raczej zaszczyt - mrukną z uśmiechem.
Niby w pokoju było ciemno ale zauważyłam jak błyszczą jego oczy. Nie wiem ile czasu tak leżeliśmy wpatrując się w siebie nawzajem, jednak po chwili chłopak przerwał ciszę.
-Dlaczego uciekłaś po pocałunku?
-Mówiłam. Chwila słabości.
-Nie oszukasz mnie. Aż tak źle całuję?
Zaśmiałam się i po chwili zaprzeczyłam.
-To dlaczego?
-Bo ... - postanowiłam wyznać tylko pół prawdy. - bo to mi przypomina o czymś co było kiedyś.
-Ktoś cię skrzywdził? - mrukną a ja potwierdziłam.
-Ale nie chcę o tym gadać.
Uszanował moją decyzję i zmienił temat.
Sprawdziłam godzinę. Była 2:16. Podjęliśmy decyzję, że jeszcze wrócimy. Oznajmiłam, że pójdę potańczyć a on miał zamiar znaleźć braci. Na pożegnanie objął mnie w tali i cmokną w policzek. Odchodząc przesuną rękę po moim brzuchu delikatnie wkładając ją pod koszule i przyłożył usta do ucha.
-Jesteś niesamowita - szepnął i odszedł.
Przeszedł mnie dreszcz. Najpierw podniecenia a potem ... przerażenia. Chris robił podobnie. Podeszłam do baru i prawie duszkiem wypiłam jakiegoś drinka. Sięgnęłam po kieliszek z wódką i łyknęłam bez popijania. Teraz wiedziałam dlaczego ludzie piją. By zapomnieć. W ciągu następnej godziny spożyłam cztery kieliszki czystej wódki, dwa i pół piwa a potem jeszcze tequile.
Następnie urwał mi się film.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heju! Jak wam minął weekend? Mi strasznie szybko. I już jutro do szkoły. Masssakra.
Jak wam się podoba rozdział? Znów Lucky moment Aww ^^ Co sądzicie o rozmowie z Demi?
Mam do was ogromną prośbę. Nawet nie wiecie jak cieszą mnie wasze komentarze. I ich ilość <3 Ale jakbym mogła was poprosić żeby oprócz tego "rgfdfgthbfvretgfd" i "boskie" jakiś taki... ogólnie opisujący komentarz. TO NIE HEJT! Tylko prośba ;)
Mam małe problemy z dodaniem muzyki i próbuję rozgryźć jak to się robi ale playlistę już mam ;) Poszukuję jeszcze chwili żeby zrobić thriller ale nie wiem jak się za to zabrać.
Niestety z powodu szkoły rozdział dodam dopiero w środę.
A teraz pytanie do was : Czy pasuje wam rozdział w każdą środę i sobotę?
Dobra. Się rozpisałam. Czekam na komcie ^^
Ily <3 Kofam was :*

11 komentarzy:

  1. rodział cudowny:) Lucky moment :) Rozmowa z Demi? Jejku świetne :) A co do rozdziału to w środy i soboty jak najbardziej mi pasuje :'))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj kochana... Rozdział genialny, cudowny i ogólnie przepiękny. Kocham go.
    Awww mój Jai *.* Nie krwaw xDD
    Tak, tak może być co środę i sobotę xD
    Nasza historia.. będzie się działo, będzie zabawa. (Wiem, że ma być na odwrót xD)
    Mój wyjątkowo dobry humor wynika z tego, że jest TJ i bluza xDDD
    ~~Tyna Brooks ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. haha, przepraszam, ze do tej pory pisalam kjnsfclaf ale to jest takie super ze nie da sie opisac:D
    ciekawi mnie bardzo, co sie teraz stanie z Lucky i mam nadzieje ze ona go nie skrzywdzi:D
    a no i w ogole troche mnie wkurza ze nie wiem, co sie dzialo z tym Chrisem xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle świetny rozdział! Lucky moment <3 ciekawi mnie co będzie potem :) pasuje mi w środy i soboty. Weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww...Lucky moment <3 Co do rozmowy z Demi, to ta rozmowa utknie jej w pamięci na bardzo długo ;D Mi pasuje w środy i soboty ;D Ciekawe co się stanie jak obudzi się na następny dzień...na pewno nie obejdzie się bez kaca ;)
    @_MrsSwagger69
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Swette rozdział . Naprawdę wpsaniale ci idzie :) . A co do Srody i Soboty to ... .... no może w jeszcze jakiś dzień ? :) Bo strasznie długie przerwy będą :( .

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobry rozdział, masz talent :)
    Czekam na kolejne :)
    mlwdragon.blogspot.com
    historiaadam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero dzisiaj odkrylam twoje ff. Tak mnie zaciekawilo ze w chyba godzine przeczytalam wszystkie rozdzialy. :) Bardzo mi sie podoba. I ciesze sie ze je piszesz. Z niecierpliwoscia czekam do srody.
    Ps. Wspolczuje , mi tez sie dzisiaj skonczyly ferie :\ powodzenia w szkole, przyda sie zawsze . : d

    Ily <3

    OdpowiedzUsuń
  9. rozdział super, czekam na dalszy ciąg wydarzeń :)
    do następnego...

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest środa a tu nadal stary rozdział !!

    OdpowiedzUsuń
  11. jezu świetnie piszesz! nie mogę doczekać się kiedy Vicky powie Luke'owi co do niego czuję *.* oby najbliższy rozdział pojawił się jak najszybciej :))) ILYSM <3

    OdpowiedzUsuń