-Dobry wieczór. Nazywam się Arnold Grish a to oficer Patric Loyd. Czy to dom rodziny Brooks? - zapytał.
-Tak - odpowiedział JJ.
-Panowie to - zajrzał do notatnika. - Luke i Jai? - przytaknęli.
-A pani? - odezwał się oficer Loyd.
-Victoria Castle. Jestem ich sąsiadką. Coś się stało? - dopytywałam.
-Nic. Musimy niestety zatrzymać panów.
-Pod zarzutem? - burknął Jai zakładając ręce na klatkę piersiową.
-Pod zarzutem brania udziału w nielegalnych wyścigach.
Oficer pozwolił mi jechać z nimi. Ubraliśmy się i chwilę później siedzieliśmy w radiowozie. Nikt się nie odzywał. Kiedy zajechaliśmy na posterunek, bliźniaków zaprowadzono do oddzielnych pokoi aby ich przesłuchać. Ja natomiast zostałam zaproszona na herbatę do głównego pomieszczenia.
-Witam - przywitał się jeden z policjantów, którzy aresztowali bliźniaków.
-Przepraszam pana najmocniej. Ale o co chodzi? Może mogłabym jakoś pomóc?
-Panowie Brooks byli widziani na jednym z tutejszych nielegalnych wyścigów.
-A kiedy był ten wyścig? - głupio spytałam.
-W czwartek wieczorem. A pani wie coś w tej sprawie?
Wzięłam głęboki wdech. Sama nie wiedziałam dlaczego to robię. Zdrowy rozsądek podpowiadał mi aby zaprzeczyć ale z moich ust wydobyło się przeciwne słowo.
-Tak
~LUKE'S POV~
-Co robiłeś nocą z dnia siedemnastego na osiemnastego stycznia? Dokładnie z ostatniego czwartku na piątek - spytał po raz kolejny oficer.
-Mogę odmówić zeznań - rzuciłem.
-Dobra. Sam sobie szkodzisz. Wytłumaczę ci to najprościej jak umiem. Powiesz puścimy cię.
-A mój brat?
-On już nam wszystko powiedział.
Nie wierzyłem w ani jedno słowo. Zawsze tak mówili. A my nigdy się nie łamaliśmy.
-Tylko, że on nie miał nic do powiedzenia.
-Brooks zacznij współpracować. Nie widzimy się po raz pierwszy i zakładam, że nie ostatni. Jeszcze wam się to nie znudziło?
-A wam? Wam jeszcze nie znudziła się zabawa w kotka i myszkę? Łapanie nas za niewinność? Nic na nas nie macie.
-Jeszcze - mruknął bardziej do siebie niż do mnie. - Słuchaj. Posiedzisz tu sobie dopóki nie powiesz gdzie byłeś tamtej nocy.
-To w takim razie poproszę kawę - warknąłem z sarkazmem.
-Masz siedemnaście lat. Naprawdę chcesz siedzieć do dwudziestego drugiego roku życia w poprawczaku? Żaby potem przenieść cię do więzienia? Przyznajcie się a może umorzymy karę.
Warknąłem jak pies, oparłem o krzesło i zacząłem wpatrywać się w sufit. Zastanawiałem się co robi Vicky. Pewnie gdzieś siedzi i się nudzi. Albo się zamartwia i zastanawia za co nas zgarnęli. Mówiła, że ją kiedyś przymknęli więc zakładam, że zna procedury. Dopóki nie będziemy mieć alibi nie wypuszczą nas. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, w których sekundę później pokazał się jakiś gliniarz.
-Masz szczęście Brooks. Nie wiem jakim sposobem i czy jest to prawdą ale nie spłacisz się do śmierci - odparł.
-Słucham? - prychnąłem.
-Jesteś wolny.
-A mój brat?
-Czeka z twoją dziewczyną aż ruszysz dupę i do nich dołączysz.
Dziewczyną? Zdziwiłem się. Powiedzieli im, że jestem z Vicky? Ale kto? Jai to wymyślił czy ona sama? Nie wnikając w szczegóły wstałem od stołu i ruszyłem w stronę drzwi. Oficer, który mnie przesłuchiwał zagrodził mi ręką drogę.
-Nie pchaj się w to Brooks. Nie warto. Nawet jeżeli to coś jak interes rodzinny. Odpuść.
-Żegnam - burknąłem.
-Do zobaczenia.
-Wątpię.
Wyszedłem z budynku. Przed posterunkiem na murku siedziała Vicky. Nogi miała podkulone pod brodę i oplatała je ramionami. Gdy mnie zobaczyła schowała głowę we włosy, opierając czoło o kolana. Nigdzie nie widziałem Jai'a. Podszedłem do blondynki i siadłem koło niej.
-To ty? - głupio spytałem.
-Ale co? - wymruczała w nogi.
-To ty dałaś mi alibi.
-Może.
-Powiedziałaś im, że jesteś moją dziewczyną? - dociekałem.
-Sami to stwierdzili.
-Po czym? - nie odpowiedziała. - Po zeznaniach? Co im powiedziałaś?
-Zostaw mnie w spokoju - odwróciła się tyłem do mnie.
-Vicky. Proszę powiedz mi co zeznałaś - kucnąłem przed nią.
-Masz alibi. Wypuścili cię. Nie wnikaj.
-Jesteś zła tak? Jesteś zła, bo im uwierzyłaś. Nie brałem udziału w żadnym wyścigu - skłamałem czując w ustach gorzki smak porażki z tamtej nocy.
Nic nie powiedziała tylko mocniej wcisnęła głowę pomiędzy kolana i klatkę piersiową.
-Przepraszam, że byłaś świadkiem tego, że nas aresztowali, oczywiście bezpodstawnie. Jestem czysty. Nic na mnie nie mają. Nic nie zrobiłem.
Nie odzywała się. Siadłem koło niej i czekałem. Chciałem teraz zobaczyć jej oczy. Wiedziałbym jak się czuje. Miałem nadzieje, że nie są morskie, bo oznaczałoby to, że płakała. Nie chciałem też żeby były niebieskie czyli przestraszone. Najchętniej zobaczyłbym jeden z jaśniejszych ocieni szarego. Byłbym wtedy pewien, że się zastanawia. Nie domyśla. Powiał dość chłodny wiatr a dziewczyna wzdrygnęła się z zimna. Dopiero teraz zauważyłem, że miała na sobie tylko moją, czerwoną koszulkę i swoje szorty. Objąłem ją ramieniem, kiedy jednak nie zareagowała ściągnąłem swoją kurtkę i zarzuciłem jej na ramiona. Po chwili niepewnie wsunęła ręce w rękawy i przysunęła się bliżej kładąc głowię na moim ramieniu.
-Ja nie mam z tym nic wspólnego. Tak jak ty z tymi narkotykami - znów nie przyznałem się do prawdy ale wiedziałem, że będzie to trafne w jej mniemaniu porównanie.
Nie mogłem nic jej powiedzieć. Byłaby zagrożona. Nie wiem co do niej czułem. Była inna. I tak jak pisałem Demi, wyjątkowa. Lubiłem ją. Ale nic więcej. Przypomniałem sobie słowa brata. "Nie angażujcie się chyba, że ta dziewczyna o nas wie. Jeżeli nie to wara. Dajcie jej żyć a nie narażać niepotrzebnie na niebezpieczeństwo" Zacząłem bawić się jej włosami. Po minucie zjawił się Jai oznajmiając, że zaraz przyjedzie po nas Beau. Kiedy nasz starszy brat odebrał nas spod komisariatu wsiedliśmy do auta. JJ wsiadł koło kierowcy a Vicky za nim. Usadowiłem się koło niej i znów próbowałem z nią porozmawiać. Jednak ciągle chowała twarz.
-Victoria, błagam odezwij się.
-Co chcesz? - mruknęła do szyby.
-Co im powiedziałaś? - podziękowałem Bogu, że w ogóle się odezwała.
-Nie ważne.
-Powiedz mi.
-Stary, daj jej spokój - rzucił Jai.
-Wiesz? Powiedziała ci?
-Tak. I teraz to ja proszę nie męcz jej.
-Ja chce wiedzieć - warknąłem prawie jak dziecko.
-Chcesz wiedzieć? Dobrze! Proszę bardzo! Wypuścili cię, bo zeznałam, że tamtej nocy byłeś ze mną - krzyknęła.
-Co? - zdziwiłem się.
-Po prostu stul ryj i nie wnikaj. Z szacunku do mnie, bo właśnie mentalnie oddałam ci dziewictwo - wydarła mi się prosto w twarz a jej oczy były ciemno granatowe.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak emocje? Podobało się? Warte czekania? Czekam na wasze komentarze ^^
A i jak wam się podoba playlista? Wszystkie opinie zostawiamy w komciach. Dobra dzisiaj notka na szybko, bo moja kumepla uczy mnie chemii. Nie jest Janioskianator ale chyba ich lubi. Tak, tak moja zasługa.
Ily :*
-Mogę odmówić zeznań - rzuciłem.
-Dobra. Sam sobie szkodzisz. Wytłumaczę ci to najprościej jak umiem. Powiesz puścimy cię.
-A mój brat?
-On już nam wszystko powiedział.
Nie wierzyłem w ani jedno słowo. Zawsze tak mówili. A my nigdy się nie łamaliśmy.
-Tylko, że on nie miał nic do powiedzenia.
-Brooks zacznij współpracować. Nie widzimy się po raz pierwszy i zakładam, że nie ostatni. Jeszcze wam się to nie znudziło?
-A wam? Wam jeszcze nie znudziła się zabawa w kotka i myszkę? Łapanie nas za niewinność? Nic na nas nie macie.
-Jeszcze - mruknął bardziej do siebie niż do mnie. - Słuchaj. Posiedzisz tu sobie dopóki nie powiesz gdzie byłeś tamtej nocy.
-To w takim razie poproszę kawę - warknąłem z sarkazmem.
-Masz siedemnaście lat. Naprawdę chcesz siedzieć do dwudziestego drugiego roku życia w poprawczaku? Żaby potem przenieść cię do więzienia? Przyznajcie się a może umorzymy karę.
Warknąłem jak pies, oparłem o krzesło i zacząłem wpatrywać się w sufit. Zastanawiałem się co robi Vicky. Pewnie gdzieś siedzi i się nudzi. Albo się zamartwia i zastanawia za co nas zgarnęli. Mówiła, że ją kiedyś przymknęli więc zakładam, że zna procedury. Dopóki nie będziemy mieć alibi nie wypuszczą nas. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, w których sekundę później pokazał się jakiś gliniarz.
-Masz szczęście Brooks. Nie wiem jakim sposobem i czy jest to prawdą ale nie spłacisz się do śmierci - odparł.
-Słucham? - prychnąłem.
-Jesteś wolny.
-A mój brat?
-Czeka z twoją dziewczyną aż ruszysz dupę i do nich dołączysz.
Dziewczyną? Zdziwiłem się. Powiedzieli im, że jestem z Vicky? Ale kto? Jai to wymyślił czy ona sama? Nie wnikając w szczegóły wstałem od stołu i ruszyłem w stronę drzwi. Oficer, który mnie przesłuchiwał zagrodził mi ręką drogę.
-Nie pchaj się w to Brooks. Nie warto. Nawet jeżeli to coś jak interes rodzinny. Odpuść.
-Żegnam - burknąłem.
-Do zobaczenia.
-Wątpię.
Wyszedłem z budynku. Przed posterunkiem na murku siedziała Vicky. Nogi miała podkulone pod brodę i oplatała je ramionami. Gdy mnie zobaczyła schowała głowę we włosy, opierając czoło o kolana. Nigdzie nie widziałem Jai'a. Podszedłem do blondynki i siadłem koło niej.
-To ty? - głupio spytałem.
-Ale co? - wymruczała w nogi.
-To ty dałaś mi alibi.
-Może.
-Powiedziałaś im, że jesteś moją dziewczyną? - dociekałem.
-Sami to stwierdzili.
-Po czym? - nie odpowiedziała. - Po zeznaniach? Co im powiedziałaś?
-Zostaw mnie w spokoju - odwróciła się tyłem do mnie.
-Vicky. Proszę powiedz mi co zeznałaś - kucnąłem przed nią.
-Masz alibi. Wypuścili cię. Nie wnikaj.
-Jesteś zła tak? Jesteś zła, bo im uwierzyłaś. Nie brałem udziału w żadnym wyścigu - skłamałem czując w ustach gorzki smak porażki z tamtej nocy.
Nic nie powiedziała tylko mocniej wcisnęła głowę pomiędzy kolana i klatkę piersiową.
-Przepraszam, że byłaś świadkiem tego, że nas aresztowali, oczywiście bezpodstawnie. Jestem czysty. Nic na mnie nie mają. Nic nie zrobiłem.
Nie odzywała się. Siadłem koło niej i czekałem. Chciałem teraz zobaczyć jej oczy. Wiedziałbym jak się czuje. Miałem nadzieje, że nie są morskie, bo oznaczałoby to, że płakała. Nie chciałem też żeby były niebieskie czyli przestraszone. Najchętniej zobaczyłbym jeden z jaśniejszych ocieni szarego. Byłbym wtedy pewien, że się zastanawia. Nie domyśla. Powiał dość chłodny wiatr a dziewczyna wzdrygnęła się z zimna. Dopiero teraz zauważyłem, że miała na sobie tylko moją, czerwoną koszulkę i swoje szorty. Objąłem ją ramieniem, kiedy jednak nie zareagowała ściągnąłem swoją kurtkę i zarzuciłem jej na ramiona. Po chwili niepewnie wsunęła ręce w rękawy i przysunęła się bliżej kładąc głowię na moim ramieniu.
-Ja nie mam z tym nic wspólnego. Tak jak ty z tymi narkotykami - znów nie przyznałem się do prawdy ale wiedziałem, że będzie to trafne w jej mniemaniu porównanie.
Nie mogłem nic jej powiedzieć. Byłaby zagrożona. Nie wiem co do niej czułem. Była inna. I tak jak pisałem Demi, wyjątkowa. Lubiłem ją. Ale nic więcej. Przypomniałem sobie słowa brata. "Nie angażujcie się chyba, że ta dziewczyna o nas wie. Jeżeli nie to wara. Dajcie jej żyć a nie narażać niepotrzebnie na niebezpieczeństwo" Zacząłem bawić się jej włosami. Po minucie zjawił się Jai oznajmiając, że zaraz przyjedzie po nas Beau. Kiedy nasz starszy brat odebrał nas spod komisariatu wsiedliśmy do auta. JJ wsiadł koło kierowcy a Vicky za nim. Usadowiłem się koło niej i znów próbowałem z nią porozmawiać. Jednak ciągle chowała twarz.
-Victoria, błagam odezwij się.
-Co chcesz? - mruknęła do szyby.
-Co im powiedziałaś? - podziękowałem Bogu, że w ogóle się odezwała.
-Nie ważne.
-Powiedz mi.
-Stary, daj jej spokój - rzucił Jai.
-Wiesz? Powiedziała ci?
-Tak. I teraz to ja proszę nie męcz jej.
-Ja chce wiedzieć - warknąłem prawie jak dziecko.
-Chcesz wiedzieć? Dobrze! Proszę bardzo! Wypuścili cię, bo zeznałam, że tamtej nocy byłeś ze mną - krzyknęła.
-Co? - zdziwiłem się.
-Po prostu stul ryj i nie wnikaj. Z szacunku do mnie, bo właśnie mentalnie oddałam ci dziewictwo - wydarła mi się prosto w twarz a jej oczy były ciemno granatowe.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak emocje? Podobało się? Warte czekania? Czekam na wasze komentarze ^^
A i jak wam się podoba playlista? Wszystkie opinie zostawiamy w komciach. Dobra dzisiaj notka na szybko, bo moja kumepla uczy mnie chemii. Nie jest Janioskianator ale chyba ich lubi. Tak, tak moja zasługa.
Ily :*
Omg! Ale akcja! Świetny rozdział! Tyle się działo! Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńJa pierdole jaki super rozdział działo się bardzo dużo...domyślałam się, że powie coś w tym stylu tym policjantom ;D
OdpowiedzUsuń@_MrsSwagger69
Xoxo
WOW *.* Zatkało mnie!! Mocny rozdział ♥ I ta końcówka... (: Bardzo mi się podobało i czekam na nexta, jeju, szkoda mi ich wszystkich, Luke'a, Vicky i Jai'a ;// Nie wiem dlaczego ale po prostu mi tak jakoś smutno, głównie z powodu przemyśleń Luke'a... Dużo się działo i podobało mi się to, i to bardzo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :**
@Jagodowa_Mamba xx
aaa genialny rozdział, serio:):)
OdpowiedzUsuńkońcówka taka hahadfdgtsedg :(
tylko szkoda, że Luke nie wie, że ona wie wszystko, eh...
czekam na następny :)
@ilysm_jb_smg :):)
OMG <3 Tego się nie spodziewałam,genialny rozdział @luvmyjusx
OdpowiedzUsuńSuper super :D
OdpowiedzUsuńhaha nie no mega końcówka haha
OdpowiedzUsuńto w ogóle jak policja przyszła do ich domu to było takie wow
no więc czekam na nexta
i życzę weny aby coraz więcej akcji było
no i takich niesamowitych rozdziałów
aaa cudo!!! ciekawe jak ona się czuje wiedząć że kłamią jej w twarz... chociaż patrząc na to z drugiej strony robi to samo...ehh moje przemyślenia xD świetny rozdizał czekam na nexta xoxo
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaa masz nową zajebistą czytelniczkę (mnie, tak skromna ja) to jest takie agjjdieikwpsnssm wiem, że mnie zrozumiesz xD o boże kocham Cię za to ff <3
OdpowiedzUsuńVicku jaka agresywna ^^
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie żeby była taka przy Letty.....Hmmm...ciekawe...
Rozdział genialny, super, idealny, bla..., bla..., bla...
Wiesz, że to kocham. *.*
~~ Tyna Brooks