wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 34 cz.2

Chciałam was przeprosić po raz kolejny. Nie miałam ani weny ani komputera.

~LUKE'S POV~
Czułem się normalnie jak dziewczyna. Stałem przed otwartą szafą, pełna ubrań i nie wiedziałem co na siebie założyć. Wiedziałem, że Beau miał rację. Ona mi się na serio podobała. Sam nie wiedziałem jak bardzo. Czy na tyle aby powiedzieć jej czym się "zajmuję"? A może tylko na tyle żeby tylko ją nakierować. W końcu to nie byłaby moja wina. Tylko jej, że jest tak inteligentna. Miałem jednak przeczucie, że nie do końca było tak jak mój starszy brat twierdził. Mojemu bliźniakowi też się podobała, tylko był o tyle silniejszy aby odsunąć od siebie to uczucie. A ja nie.
Po kolei wyrzucałem ciuchy z naszej wspólnej garderoby kiedy usłyszałem ciche pukanie.
-Wejdź mamo - odparłem.
Skąd wiedziałem? Jai był pod prysznicem ale żaden z nas nigdy nie pukał. Tylko mama. Nasza kochana mama, która znosiła to kim jesteśmy. Często nie było jej w domu, więc nie była aż tak narażona na to wszystko.
-Jak Ci idzie, skarbie? Denerwujesz się?
-Żartujesz? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Widać to po Tobie, Lukey. Nie ma czego się wstydzić. Uczucia nie są złe.
-Ale ja się boje, że ją skrzywdzę. Albo jak się o wszystkim dowie to będzie w niebezpieczeństwie... albo... - zacząłem snuć najgorsze scenariusze.
-Luke... - brunetka próbowała mnie uspokoić. - Lukey... Luke! - krzyknęła w końcu. - Uspokój się.
-Wiem, trochę za bardzo się nad tym rozdrabniam tak?
-Od zawsze wiedziałam, że jesteś tym najrozsądniejszym - mruknęła. - Tak. Może to tylko jedna z wielu? Może wcale z nią nie będziesz do końca życia? Masz raptem siedemnaście lat i całe życie przed sobą - klepnęła dłońmi w uda po czym wstała z łóżka. - A teraz nałóż czerwoną koszule w kratę i ogarnij się, bo nie chcę mieć w domu histeryka.
Posłała mi matczyny uśmiech i wyszła zostawiając mnie samego sobie.
~*~
-Wiedziałem, że wpadłem po uszy kiedy tylko zobaczyłem ją zapitą obijającą się o ściany własnego domu. A może to było wtedy gdy rano obudziła się i próbowała mnie uderzyć? Sam dokładnie nie pamiętałem a przecież to było tak niedawno. Za każdym razem kiedy uśmiechała się albo całowała mnie czułem się jak dziecko. Serio. Nie żartuję. Ej no! Nie śmiej się! Nie zapomnę też tego jaki Jai był zazdrosny kiedy spała ze mną. Albo jak po przesłuchaniu nie odzywała się do mnie przez cały wieczór. Czułem się podle i napisałem ten list, który jej potem dałem. No to dopiero było dziecinne. Przez te dni jak wyjechała do Adelaide nudziliśmy się jak psy. Co nie Jai? Demi wtedy rzuciła w mnie gitarą, bo wie, że mnie to mi pomaga. Napisałem piosenkę, którą potem zgubiłem. Nawet teraz denerwuje się jak przypominam sobie o tym jak powiedziała mi, że wie o Janoskians. Byłem wściekły, że tego nie dopilnowałem, bo przez to była narażona na ryzyko. A potem jak Ashley z dziewczynami ją biły... No wiesz, że nie biję kobiet, b nie jestem jak tata ale miałem ochotę je udusić. Tego wieczora zabrałem ją na plażę. Nie będę się wdawać w szczegóły ale Jai, mogłeś wybrać inny moment na bycie postrzelonym - zaśmiałem się a w odpowiedzi dostałem od brata po twarzy. Po krótkiej bitwie powróciłem do opowiadania. - Może ja nie byłem zachwycony za to Vicky nie dała się odwieźć do domu tylko spała przy tobie jakby czuła się winna. Wszystko zaczęło być dziwnie podejrzane kiedy po raz kolejny Crawford nam uciekł. Zacząłem zastanawiać się skąd on wie kiedy po niego będziemy. Pewnej nocy zadzwoniła Tori i prosiła o pomoc. Okazało się, że Victoria płacze przez sen. Pobiegłem tam od razu.
-Nie udawaj takiego herosa - rzuciła Caranvali.
-A ty siedź cicho, bo tak naprawdę chciałaś żeby opowiedzieć Ci o tym.
-Lepsze to niż Romeo i Julia. Tylko bez śmierci.
-Ze śpiączką w tle - mruknął mój starszy brat.
-Zamknij się. W każdym razie następnego dnia jak pamiętacie błagałem was o pomoc, bo chciałem żeby się wyluzowała i zapomniała o tym koszmarze. Dzięki wam udało się. Potem przyjechał Chris i wszystko szlag trafił. Wiem, że zrobiłem błąd biorąc ją na akcję ale cóż. Czasu nie cofnę.
Moje, zakończone już opowiadanie przerwał Victor.
- Byłem właśnie u lekarzy. Jai nie może zostać dawcą ze względu na złamane żebra.
-Co? Matko! - jęknął.
-Znajdziemy krew. Zobaczysz.
Rozłożyłem się na krzesełku. Następnego dnia szukaliśmy dawców i uzyskaliśmy odpowiednią ilość krwi. Jednak znaleźliśmy cztery potrzebne osoby i uzyskaliśmy odpowiednią ilość krwi. Po zabiegu nie mogłem odwiedzać Vicky jeszcze przez dzień, który był dla mnie katorgą jednak szło się przyzwyczaić, że tylko mama opieprzy Cię za nieodrobioną pracę domową albo bójkę z bratem. Minęły trzy tygodnie a blondynka nadal była w śpiączce. Byłem pewny, że 'wymiana krwi' ją wybudzi, ponieważ jej organizm nie będzie miał w sobie tych toksyn, które wpuścił Chris, aczkolwiek się przeliczyłem. Przychodziłem tam codziennie i gadałem do niej jak głupi z nadzieją, że mnie słyszy. Starałem się jej nie dotykać, bo wiedziałem jak zareagowałaby jakby była przytomna, więc ograniczałem się do całusa w policzek na pożegnanie albo w czoło, pamiętając, że to lubiła.
W szkole trochę się zmieniło. Ashley odcięła się od Ruby, Clare, popularnej śmietanki i Tristana, który unikał nas jak ognia. Dziewczyna przestała palować włosy, co dało efekt zaskoczenia, ponieważ okazało się, że jest naturalną szatynką. Poprawiła oceny, tak jak z resztą ja, nie chwaląc się, zaczęła rozmawiać z naszą paczą i nawet złapała kontakt z Demi. Siedziała z nami na lunchu a wszystko to było zasługą mojej zdolności szybkiego i logicznego wychodzenia z trudnych sytuacji. Tamtego wieczora nie zgodziłem się na spędzenie z nią nocy. Zaoferowałem jej za to mojego przyjaciela Austina, który na początku był na mnie zły, że go w to wkręciłem ale z Morgan przypadli sobie do gustu i chyba zaczęli się umawiać. Jai regenerował się w domu, czytając książki Vicky. Tak, kazał przynieść sobie każdy egzemplarz jaki posiadała. Victor i Beau obmyślali plan odnalezienia Chrisa, jednak jak do tej pory marnie im szło. Kontaktowali się ze znajomymi z praktycznie każdego miasta, stanu a nawet kontynentu, aczkolwiek na razie nic.
Mój dzień zaczynał się od ogarnięcia. Zachowywałem się jak zwykle. Jakby Vicky nadal chodziła do szkoły. Chciałem wyglądać, tak żeby nie przynieść przyjaciołom wstydu. Po zajęciach wracałem do domu zjeść coś, sprawdzić jak czuje się JJ, wymienić książki aby następnie pójść do szpitala. Tam odrabiałem pracę domową i uczyłem się do kartkówek i sprawdzianów. Nie miałem zamiaru opuszczać się w nauce. Wręcz przeciwnie, chciałem się czymś pochwalić kiedy moja dziewczyna by się obudziła. Sam nie wiedziałem czy nadal jesteśmy razem ale miałem taką nadzieję. Kilka razy wziąłem ze sobą gitarę i napisałem dwie piosenki z myślą o blondynce. Czasem w szkole nagrywaliśmy coś na kształt wideo pamiętnika a podczas mojej zmiany w szpitalu montowałem je.
Pewnego wieczora siedziałem na krzesełku koło łóżka trzymając Crawford za rękę. Dziwnie się czułem mając świadomość, że moja ukochana ma nazwisko naszego byłego wroga, jednak zaczynałem do tego przywykać. Moje palce splecione były z jej palcami i kreśliłem kółka na wierzchu drobnej dłoni. Od trzech tygodni, kiedy 24/7 była podłączona do kroplówki dostarczającej jej najpotrzebniejszych substancji odżywczych, jej ciało "powróciło". Nie była już taka wychudzona. Nie zauważyłem kiedy moja głowa znalazła się na pościeli a oczy zaczęły się kleić. Po jakimś czasie poczułem coś ciepłego okrywającego mnie a następnie słyszałem stukot butów. Delikatnie otworzyłem oczy i zauważyłem, że na moich plecach leży koc. Uśmiechnąłem się i ponownie zanurzyłem w krainę snu.
~~~~~~~~~~~~~~
Jak wiecie został tylko jeden rozdział do końca Peril. Przykro mi, że przez rzeczy na które nie mam wpływu tracę czytelników. Dziękuję za wyrozumiałość tych, którzy zostali :)

12 komentarzy:

  1. Super! Czekam na next! Niech Vicky się obudzi :**

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam XD nie każ nam długo. odpowiesz tu lub na asku skąd wiadomo, że została zgwałcona? ~ wierna i zaopatrzona w Twój talent czytelniczka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na Next!!! Kocham ten fc i będę czekać na 2 część...ja nie chce żeby Vicky się obudziła...nie wiem dokładnie czemu, ale nie chce :p ;D
    @_MrsSwagger69
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebisty :) Luke jest taki słodki xx a Ci którzy mówią, że odchodzą tak naprawdę nigdy nie potrafili dostrzec Twojego talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz prawdziwy talent :) kiedy tylko twoja książka pojawi sie w sklepie bd pierwszą która ją kupi :) nigdy nie odejdę od twojego bloga ;p podziwiam cię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. też nie chcę by Vicky się budziła ;D chcę by umarła ;_; jestem sadystka. wiem... ale i tak cię kocham!

    OdpowiedzUsuń
  7. smutno mi :'(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty masy prawdziwy talent pisz dalej nie zwracaj uwagi na tych ˛ktorzy odchododzą postaw się po stronie tych ktorzy zostali i nadal czytaja twojego wspaniałego bloga
    .Ja nalezę do tych osob i jestem twoją *Perilonator* . Kocham ciebie i twojego bloga!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne tez zaliczam sie do Perilonator :* napiszesz może jakąś 2 część??? bardzo bym chciała, nie moge uwierzyć ze to juz zaraz koniec ;) naprawde masz niesamowity talent do pisania (zazdroszczę). Po prostu kocham tego bloga! <33 weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepszy blog ever ♥♥♥kocham kocham czekam na nastepny ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. best ff ever♥

    OdpowiedzUsuń