~VICKY'S POV~
Po tym jak dowiedziałam się kim był tajemniczy mężczyzna, ich ojcem, Chris zaciągnął mnie na pięto. Nie miałam siły z nim walczyć. Wepchnął mnie do, któregoś z pokoi na łóżko.-Tęskniłem za tym, Re - mruczał próbując dostać się do zapięcia moich spodni.
-Nie! Proszę, Christopher! Nie! - kopałam go.
-Już nie będę się powstrzymywać - zdarł moją koszulkę.
Zablokował moje nogi i zsuną z nich jeansy. Byłam za słaba żeby się ruszyć. Przestałam się bronić, bo wiedziałam, że nic nie osiągnę. Znów to zrobił. Znów mnie zgwałcił i bił. Stać mnie było tylko na ciche łkanie, łzy i jęk bólu. Kiedy skończył, ubrał się i wyszedł a ja zwinęłam się w kulkę i i przykryłam kocem. Tępo patrzyłam w ścianę. Czułam się nijaka, brudna i jedyne o czym myślałam to aby... umrzeć. Mój organizm był wycieńczony. Chłopak wrócił po chwili. Myśląc, że śpię bez żadnych oporów wbił mi igłę w żyłę i wcisnął zimny płyn. Nie myśląc o niczym innym jak tylko o śmierci usnęłam.
~LUKE'S POV~
Było koło dwudziestej trzydzieści, kiedy szczupła brunetka w szpilkach zapukała do czwartego już domu. To była nasza ostatnia nadzieja albo James się pomylił. Odrzuciłem od razu tę myśl kiedy drzwi się otworzyły a Ashley zniknęła za nimi.-Przepraszam, że niepokoję o tak później porze ale jestem wolontariuszką i dostaliśmy zadanie przeprowadzenia ankiety na temat zakupów. Czy mogłabym zając panu kilka minut? Jeżeli, oczywiście to nie problem.
-Nie ma problemu. Zapraszam do salonu - usłyszeliśmy męski głos.
-Nie! Proszę, Christopher! Nie! - mikrofon umieszczony w jej kolczyku ledwie wyłapał te krzyki ale zapewne słychać je było w całym domu.
-Przepraszam. To syn. Proszę to zignorować.
-Ashley? Co ty tu robisz?
-O Boże! Carly! Nie chwaliłaś się, że mieszkasz w takim domu! - piszczała trochę za głośno, bo każdy w samochodzie zakrył uszy a Beau ściszył głośnik. - Jestem wolontariuszką i robię ankiety.
-Uh... Okey. Tato idę do siebie, bo szlag mnie trafi z tymi krzykami.
-Och, to ja już nie będę przeszkadzać. W końcu jest późno, ja zawracam głowę a zapewne chce pan spać. Jutro przyślę kogoś kto zrobi tę ankietę. Dobranoc.
Chwilę później zobaczyliśmy jak dziewczyna wychodzi z budynku i zmierza w przeciwnym kierunku do naszego. Wsiadła do auta Austina i oboje odjechali. Kiedy zdałem sobie sprawę, że w tym momencie najprawdopodobniej Norson krzywdzi Vicky wyskoczyłem z auta jednak James wciągną mnie za kaptur. Beau załadował spluwę i podał ją Skipowi. Kiedy każdy miał czym się bronić w razie czego mój brat upewnił się, że mamy stały kontakt z Victorem.
-Gotowi?
-Tak - odparła Tori.
-I to jak - przytaknęliśmy.
-Przypominam. Luke, Daniel i Demi idą na dół do piwnicy. Tori i James bierzecie parter a ja i Victor piętro.
Każdy z obecnych kiwną głową. Rozstawiliśmy się wokół domu w odstępach mniej więcej dziesięciu metrów. Odczekaliśmy jakiś czas. Ruszyłem dopiero kiedy dostałem znak w postaci mrugnięcia latarką. Podszedłem do tylnych drzwi przepuszczając Daniela przodem. Dla bezpieczeństwa zanim za nim wszedłem wszedłem wsunąłem pistolet. Na nasze szczęście po prawej stronie były schody prowadzące do naszego celu. Tym razem ja osłaniałem tyły. Na dole mały korytarz rozdzielał się na troje drzwi. Skierowałem się na lewo jednak znalazłem tam tylko składzik na broń.
-Luke, Luke debilu chodź tu - usłyszałem przyjaciółkę.
Kierowałem się za jej głosem i znalazłem się w pokoju na przeciwko. Na podłodze leżał mój młodszy brat. Nie był w najlepszym stanie. Lekko potrząsnąłem jego ramieniem szepcząc jego imię.
-Vicky? - mruknął.
-Nie. Luke. Twój brat. Pamiętasz mnie jeszcze? Co z nią? Vicky? I jak ty się czujesz?
-Jasne, że pamiętam pacanie - uśmiechnął się. - Z tego co wywnioskowała Vicky, Chris połamał mi żebra, a ją zabrali jakąś godzinę temu. Coś krzyczała ale niewiele słyszałem.
-A jak wyglądała?
-Jak trup. Stary, ona nie jadła nic od kilku dni. Ma sińce pod oczami, jest wychudzona, zmęczona i w ogóle ją chyba bili, bo jest cała posiniaczona. Ale charakterek ma gdzieś ilość sił i dalej rzuca ciętymi ripostami - zaśmiał się na wspomnienie ale po chwili złapał za klatkę piersiową.
-Gdzie jest?
-Nie wiem. Znajdź Chrisa i go, kurwa zabij. Sam bym to zrobił ale jak widzisz nie jestem w nastroju - po raz kolejny się zaśmiał i zwiną z bólu.
Skoro jeszcze się śmieje to nic mu nie jest. A żebra? Za tydzień znów będzie skakał po meblach jak małpa.
-Skip. Zabierzcie go z Demi do auta. Idę po Vicky.
-Ale Beau... - zaczęła dziewczyna.
-Raczej bratu wybaczy - puściłem jej oko i już miałem wyjść kiedy zatrzymał mnie głos mojego bliźniaka.
-Luke?
-Tak? - odwróciłem się.
-One Cię kocha. Nie zmarnuj tego.
Uśmiechnąłem się i wybiegłem z pokoju. Podążałem w górę schodów kiedy natknąłem się na zdziwionego Jamesa, jednak zignorowałem i wyminąłem go szukając wejścia na kolejne piętro. Kiedy je znalazłem usłyszałem ciche " Czysto" a następnie Tori wraz z moim przyjacielem udali się za mną. Mój starszy brat razem z Crawford'em wpadli do jednego z pokoi z uniesionymi spluwami. Usłyszeliśmy pisk Caroline a następnie strzał. Zza dwu kolejnych drzwi wypadli Chris i ich ojciec. Wycelowałem w bruneta, mojego kiedyśniejszego kumpla i zacząłem cofać się do zamkniętych pomieszczeń. Doncasto i Yammouni nie spuszczali mężczyzn z oczy i śledzili każdy ich ruch. Wyważyłem drewnianą powłokę po mojej lewej stronie opuszczając broń. Jednak było tam pusto. Odwróciłem się zmierzając w przeciwną stronę. Kiedy wyszedłem na korytarz Christopher się zaśmiał.
-Szukasz jej? Nawet ja Ci się uda to niewiele zrobisz - parskną.
Fuknąłem w jego stronę jak dziecko i w uderzyłem barkiem w kolejne drzwi. Wypadły z zawiasów upadając na ziemię z takim hukiem, że umarłego by zapewne obudziły. Jednak nieruchome ciało spoczywało na łóżku jakby nie miało świadomości. Blokując broń wsunąłem ją za pasek za plecami. Podszedłem do łóżka obok, którego od razu kucnąłem. Była taka jak ją opisywał Jai. Wychudzona, zmęczona i posiniaczona. Spała niespokojnie przykryta kocem i zwinięta w kłębek. Jeden z niesfornych kosmyków jej blond włosów, których kolor zmatowiał, przed nieodżywianie się, upadł na nos. Wsunąłem go z powrotem za ucho i pogładziłem zapadnięty policzek. Poruszyła się ale nie obudziła.
Chciałem wziąć ją na ręce aby zanieść w bezpieczne miejsce jednak skrawek materiału zsunął się odkrywając nagie ramię. Ściągnąłem z siebie bluzę i otuliłem dziewczynę następnie podnosząc ją. Rzeczywiście była lżejsza. Zniosłem Vicky ze schodów na parter gdzie odbywała się strzelanina a pociski przelatywały tuż obok twarzy. Pod moimi nogami znalazła się Caroline łapiąc mnie za kostkę. Z trudem strząsnąłem niepożądane ręce starając się nie upuścić blondynki. Wstała i wycelowała we mnie a następnie w drobne ciało spoczywające w moich ramionach.
-Po co Ci ona? Nie dość już ją skrzywdziliście?
-Zemsta, skarbie. Chris wpakuje w Crawford'a cały magazynek tak jak on zrobił to naszej mamie. Wiesz jak zajebiście trudno żyje się bez jednego z rodziców? Gdzie drugie ma średnią a wręcz nijaką wiedzę o wychowaniu?
-Wiem - przypomniałem sobie wszystkie sytuację w których mama nie dawała z nami rady. Jak na przykład kiedy się dowiedziała, że mamy gang. - Jak miałem trzy lata, ojciec nasz zostawił.
Nagle brunetka puściła broń i wpiła się w moja usta nie zwracając uwagi na nieprzytomną Vicky. Czyjaś ręka zjechała po moich plecach w dół, do linii bokserek gdzie ukryty był mój pistolet. Nie odwzajemniłem pocałunku tylko odsunąłem się skonsternowany. Norson zdziwiła się a następnie głęboko nabrała powietrza jakby przygotowywała się do skoku do wody podczas gdy jej oczy podwoiły swoje rozmiary. Trzymała się za brzuch. Kiedy odsunęła dłonie, które były całe we krwi zobaczyłem powiększającą się plamę czerwieni na jej szarej koszulce. Broń upadła z trzaskiem na ziemię.
-Nigdy nie całuj mojego chłopaka, szmato! - te słowa był jedynymi jakie wykrzyczała zanim ponownie straciła przytomność.
-Zemsta się dokona, skarbie - warknęła z satysfakcją Carly a następnie zaczęła się krztusić własną krwią.
Usłyszałem strzał i zduszony oddech świadczący o trafieniu. Pomyślałem tylko o jednej osobie. Victor.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać ale no cóż... szkoła. Spalmy je! Nie no dobra bez przesady, bo nie widywałabym mojego crusha <3 Tak, blogowe noł lajfy też mają crushe :p A więc *otwiera szafę* do rzeczy. Nie no sorki ale po (przepisaniu) rozdziału mam zarąbisty humorek. Jak mi się na lekcjach nudzi to piszę rozdziały ;) A więc, jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału z wiadomej przyczyny : Lukey aka hero :3
Przemyślałam jeszcze raz wszystko od A do Ż i ogółem rozdziałów będzie 35. Żeby taka śliczniutka liczba :D Niedługo na tym blogu pojawi się prawdopodobnie szablon i zwiastun. Wiem, jestem blondynką (gwoli ścisłości to jestem), że kończę bloga i dopiero zamawiam szablon itp. ale chcę żeby coś tu zostało ładnego. Oprócz moich wypocin, które są... do zniesienia. I teraz coś na co wszyscy czekają :
TAK, BĘDZIE DRUGA CZĘŚĆ PERIL!!!!!!
Jak tylko skończę pierwszą część założę bloga na kolejną albo coś wymyślę i będzie tu ale nie razem z Peril ;) JA ZAWSZE MAM PLAN!
Kocham was i dziękuje za 24 000 wyświetleń. Żebyście wiedzieli jak ja się jaram! Serio! Dziewczynom w szkole żyć nie daję!
Dziś wyjątkowo informuję was oddzielnie, bo jestem w stajni 😉
ILY ALL :*
OMG OMG OMG AKDJDNFH DZIEWCZYNO TY MNIE WYKOŃCZYSZ NAJLEPSZY Z NAJLEPSZYCH JEEEEJ BĘDZIE DRUGA CZĘŚĆ OMG @niallzninja
OdpowiedzUsuńSERUBFNHJSKRHEGYIU AWW OMG AWW OMG TEN ROZDZIAŁ JEST BOSKI!!
OdpowiedzUsuńI TO JAK TA SUKA POCAŁOWAŁA LUKA A VICKI SIĘ OBUDZIŁA I JĄ ZABIŁA BYŁO MEGA :D CZEKAM NA NEXT!!!
@_MrsSwagger69
Xoxo
omg zajebisty rozdział tak długo wyczekiwany! aaaa kocham go <3 jacy oni są wszyscy kochani że ją ratują a Chris to {cenzura}
OdpowiedzUsuńOMG OMG, JEZU, JA CHCĘ NASTĘPNY ROZDZIAŁ RIEGJKSBN RJKMBG. CZEKAM NA NASTEPNY ~@KissesForMonika
OdpowiedzUsuńOMG
OdpowiedzUsuń!!!
JAKI FAJNY. OBY VICTOR ŻYŁ.
jaka ty utalentowana jesteś:(( to boli,czuję się przy tobie jak beztalencie (którym jestem).
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział-nic dodać,nic ująć. Cudowny rozdział:3
zapraszam do mnie bo pojawił się kolejny rozdział,nawiasem to zadedykowany tobie haha
nie mg się doczekać następnego,więc pisz <33
Błagam tylko nie Victor, błagam tylko nie Victor. Niech to bd Chris , tylko nie Victor ! Jak zwykle uważam rozdział za genialny ;) tak sie cieszę, że bd druga cześć , że sb nawet nie zdajesz sprawy. Bd miała na co czekać ;) mam nadzieje ze kiedys zobaczę książkę twojego autorstwa ;)
OdpowiedzUsuńKocham cię! ♥
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest zajebisty! Dziewczyno masz talent! Nie mogę się doczekać kolejnej części!! Skxndjdbsjs <3
OdpowiedzUsuńIly *.*
Zaskoczyłaś nas bardzo pozytywnie. Gdzieniegdzie są drobne błędy - przecinki - jednak nie zmienia to nastroju tekstu. Dodałaś mnóstwo emocji poprzez krótki ale doskonały wątek z Victorie.Ciekawi mnie jakby wyglądało gdyby Vic umarła z braku sił i byłby sam POV Luka. Jak zwykle oddana i gorąca czytelniczka - K.R.
OdpowiedzUsuńPS: nawet mój wujek wydawca dołączył do czytania :) Jesteś wielka.
Victor, nie może umrzeć! Nie może zostawić Victori i Tori :c Całe szczęście, że odnaleźli Vic i Jai'a... Niech Chrisa zamordują! Należy mu się! Ale nie Victora, nie zasłużył na to :c Rozdział świetny, nie mg doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńW KOŃCU MOGĘ SKOMENTOWAĆ Xx. ROZDZIAŁ BOSKI, NAJLEPSZY OMFG ;-; VIC MUSI ŻYĆ <3 A TO ŻE PLANUJESZ DRUGĄ CZĘŚĆ TO POPROSTU NAJLEPSZA WIADOMOŚĆ EVER!! (:
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXTA KTÓRY MAM NADZIEJĘ, POJAWI SIĘ JUŻ NIEBAWEM x
+ Nie mogłam cię wcześniej poinformować, ale zmieniłam nazwe na tt z @Jagodowa_Mamba na @luv_ya_lukey ;)